Przejdź do głównej zawartości

O książkach napisane...


Do zabawy zostałam wywołana przez Matkę na Szczycie jakiś czas temu :)
Niestety zabieram się do tego dopiero teraz, a na minus w tym momencie działa moja nieobecność w domu. Mam strasznie kiepską pamięć do tytułów. Pamiętam, że czytałam książkę i o czym była, jednak z podaniem tytułu mam straszny problem ( w najgorszym wypadku przegrzebuję w tym celu internet wpisując wszystko co możliwe i powiązane, żeby trafić na trop :) - o ile mam taką możliwość :) ). W takiej sytuacji wrażenia powinnam zapisywać na bieżąco zaraz po przeczytaniu książki :)
To co najbardziej zapisało się w mojej pamięci ujmę w dzisiejszym rankingu :)

1. Książka, którą kupiłam ze względu na okładkę.

"Księga Karpackich Zbójników"
Oczywiście, byłam wtedy w Zakopanem i wyrosła przede mną nieistniejąca już księgarnia Witkacy.
Sama w sobie w przeuroczym klimacie wciągnęła mnie do środka bez reszty. Na półce odkrycie roku jeśli chodzi o okładkę ponieważ spełniała w pełni moje oczekiwania w nawiązaniu do moich zainteresowań. Jeszcze nie przeczytałam jej całej, przerabiam po trochu wracając co jakiś czas z wielkim utęsknieniem.


Drugą taką książką były "Sabałowe opowieści". Kupiłam ją jako pamiątkę z pobytu na Podhalu ;) ( lubię takie pamiątki :) ). 1sze spojrzenie padło na okładkę - wtedy zapakowałam ją do "koszyka" tj. wzięłam pod pachę, a spojrzenie drugie rzucone na wnętrze..pisana góralską gwarą !!! I to przesądziło o ostatecznym pójściu do kasy :)


Książka dla dzieci :) Chciałabym mieć wszystkie z tej serii :) Ze względu na okładki, kolory, w ogóle ze względu na tak piękne wydanie :) Wszystko po prostu jest cudne :) Zdjęcie nie oddaje jej piękna :) Kupiłam na prezent mojej córce..wygrała ze wszystkimi okładkami w sklepie :)
Martynkę lubimy obie :) 




2. Książka, którą kupiłam ze względu na opis.

Książka ta kupiona była przeze mnie na prezent. Moja mama tak samo jak ja bardzo lubi Boże Narodzenie. Przekopałam stos książek o takiej tematyce i padło na tą. Opis wydawał mi się idealny jak na niezobowiązujące czytanie w fotelu przy choince kiedy nikt już 4 liter nie zawraca :) . Zapytałam później : " i jak?" i okazało się, że czegoś tam nie urywa ;) ale taka do przeczytania. Opis książki wydał jej się idealny do tego o czym wspomniałam wyżej jednak wnętrze wydaje mi się, że ją zawiodło. Teraz zaczęłam czytać ją ja :) Zobaczymy :) Najwyżej recenzja pojawi się za jakiś czas ;)



3. Książka napisana świetnym stylem.

Takich książek jest wiele :) Ciężko mi wykopać z pamięci wszystkie :)
W tym momencie muszę podeprzeć się jedną książką, która zaprezentuje sobą całą serię :)
1sza z nich to " Mikołajek" :) Czytając go rechoczę jak szalona :P Przy filmie też :) Poczekam jeszcze troszkę i zacznę czytać ją córce :) Może będziemy obie zagłuszać telewizory sąsiadom :)

Drugą książką jest " Kłamczucha" Małgorzaty Musierowicz :) Do ręki włożyła mi ją mama :) Reszta książek tej autorki niczym AUDI na A1 przemknęły mi przez ręce :) Czytałam je od deski do deski, w każdej wolnej chwili. W szkole potrafiłam podłożyć ją pod ławkę i czytać w chwili, kiedy nie działo się nic specjalnego ;) Książki tej serii są zawsze trafionym prezentem :) Zazwyczaj dla mojej mamy ;) więc chyba zacznę niedługo dbać o zakup całej Jeżycjady - mojej osobistej :) Wciąga szalenie :)



Spokojnie mogę tutaj jeszcze zamieścić Pana Brown'a :) Oczywiście zaczęłam od wszystkim znanego Kodu Leonarda da Vinci :) Z każdą stroną byłam co raz bardziej spięta, czekałam co będzie dalej i bardzo żałowałam, że tak szybko ją przeczytałam. Przyznam szczerze, że nie poznałam jeszcze całej twórczości tego Pana..jednak nawet mnie to cieszy :) Tyle dobra jeszcze przede mną :)



 Teraz jeszcze przypomniała mi się jedna pozycja, którą na pewno zna każda z Was :)
" Jak cało i zdrowo przyszedłem na świat " :) Książka ta walała się u mnie po domu zaraz po tym jak urodził się mój kuzyn :) Nie wiem skąd się wzięła, może dawno była, a moja mama po prostu pożyczyła ją na czas ciąży cioci i po powrocie książka wpadła w moje ręce :) Jest świetna :) uważam, że każda kobieta powinna ją przeczytać dla rozluźnienia :) - szczególnie ciężarna :P



4. Pierwszy tom, który sprawił, że od razu miałam ochotę sięgnąć po kolejne części.

Tę książkę dostałam w prezencie na gwiazdkę od mojego chrzestnego. Powiedział, że zachwalana i warto ją przeczytać. Tak więc jak to ja, skoro wszyscy czytają i się tak zachwycają...odłożyłam ją na półkę :P Leżała, leżała, leżała..aż zastała ją Wielkanoc ;) Popatrzyłam, wyjęłam, poprzerzucałam kartki i pomyślałam : " a co mi szkodzi". Za dwa dni przez internet zamawiałam kolejną część :) Szczerze mówiąc zostałam sponiewierana przez tę książkę. Teraz jak o niej myślę to na pewno odebrałabym ją inaczej i możliwe, że aż tak nie przypadłaby mi do gustu. Pamiętam, że po przeczytaniu nie mogłam patrzeć na mojego narzeczonego :P "Jeździec miedziany" ma kontynuacje i na szczęście przyszła w miarę szybko ;) 





5. Książka dzięki, której przetrwałam noc.

Zazwyczaj książki powodują u mnie bezsenne noce, ale jeśli mam wybierać coś na zaśnięcie to są to zazwyczaj bajki. Szybciutko mnie utulają i jedynym minusem wtedy jest gaszenie światła, bo lubi mnie to rozbudzić. Bajek, legend  itp. jest u mnie w domu dużo. Jedne bardzo stare, drugie bardzo nowe..to co wybiorę zależy od chwili. Ta konkretna jest bardzo stara i najczęściej wyciągana w sytuacji, kiedy sen nie chce przyjść od razu :)



6. Książka, o której nie mogę przestać myśleć.

Zazwyczaj jeśli książka mnie wciągnie, a ja nie mogę jej w danej chwili czytać to bardzo intensywnie o niej myślę :) Po przeczytaniu też długo siedzi w mojej pamięci, czyli wszystkie te, które wymieniam dzisiaj :) Jednak jest jedna książka, którą wcisnęła mi mama :) Oczywiście : znowu mama :D Powiedziała mi, że na pewno mi się spodoba 
(potrzebowałam w tamtej chwili czegoś lekkiego), jej się podobała. Mówiła, że to dość stara książka, ale mnie wciągnie. Patrzę..romansidło. No dobra..zabieram się. 
Jak tytuł wskazuje chodzi o rycerza. 
Akcja w miarę współczesna, więc zastanawia mnie sens w wyrazie :"rycerz". 
Miałam wiele teorii, ale spełniła się ta najgorsza..psioczyłam strasznie. Za chwilę okazało się, że książka się skończyła..w 2 dni! No tak..przyznaję podobała mi się, wciągnęła szalenie, jednak nie jest to wybór dla bardzo wymagających :) Myślę o niej często i zastanawiam się jakby było dziwnie, gdyby to wszystko wydarzyło się naprawdę :)
Voila: " Rycerz w lśniącej zbroi"




Jest jeszcze kilka książek, które trzymają mnie bardzo w napięciu i powodują, że długo nie mogę przestać o nich myśleć. Ich twórcą jest Carlos Ruiz Zafón.
Przestałam je czytać od kiedy w strachu poszłam po ciemku do swojego pokoju, otworzyłam drzwi pełna lęku i napięcia, by zapalić światło..a po nogach przebiegł mi uwięziony w pokoju kot :) Dumna byłam z siebie, że mam tak bardzo donośny głos :) 
Chętnie do tych książek wrócę, ponieważ nie czytałam wszystkich :) Jednak najpierw muszę znaleźć sobie męża :)


7.Książka, którą kocham za wywoływane przez nią uczucia.
  
Zastanawiam się, czy mogę podać tu jakąś konkretną, ponieważ każda wywołuje takie uczucia jakich oczekuję. Są książki, które celowo pominęłam w tym spisie - po prostu chcę im poświęcić osobne posty. Do każdej z nich podejść indywidualnie, z odpowiednią oprawą. Tak jak napisałam na początku, są też takie, których tytułów nie pamiętam i na pewno też do tych pięknych jak i mocnych książek, które zostały "zapomniane" wrócę :) 

8. Książka, którą mogę polecić rodzinie i znajomym.

 Każdą przeze mnie przeczytaną adekwatnie dobraną do wieku i zainteresowań znajomych i rodziny :) , a także:
Mamy w domu książkę, którą dostała moją córka i maltretowała wszystkich czytaniem o prądzie :)



Prąd jest jednym z wielu tematów poruszonych w tej książce, każdy z nich opisany jest odpowiednio do potrzeb dzieci i ich "dziwnych" pomysłów :) 
Polecam Ostrożnie ! ;)


9. Książka, którą będę czytać jeszcze wiele razy.

Ciężko jest mi wrócić do książki, którą już raz czytałam. Jako nastolatka miałam kiedyś taką jednak tytuł...już wiecie :D
Do książki wrócę jeśli już dużo z niej zapomniałam, a pamiętam jedynie, że świetnie się ją czytało :) Zazwyczaj wracam do bajek, krótkich opowiadań, bądź słowników ;) 
Takich jak ten :

Słownik jest przezabawny :) Rysunki, opisy..ubaw po pachy :) 
Nie nauczyłam się wszystkiego jeszcze, więc wracać będę :)

Do najcudowniejszych książek, które posiadam na moich półkach należy ta :


Odkryta przez przypadek w bibliotece i upolowana na allegro. Mój numer 1 :) Nie jestem w stanie przeczytać jej od deski do deski, dlatego wracam do niej kiedy się da i cieszę oczy, mózg i serce jej zawartością :)
Nawiązując jeszcze do tematyki tatrzańskiej: mam w domu wiele albumów, do których także wracam w każdej stęsknionej chwili :) Są to pozycje, których nie da się raz obejrzeć :)




10. Dzielenie się miłością.

Typować kolejnych osób nie będę, za to poproszę, żeby te osoby, które jeszcze takich opisów nie stworzyły zrobiły to czym prędzej (się wybierajcie, do Betlejem pospieszajcie...tak mi się zanuciło). Zarażajcie swoimi książkowymi wyborami innych :) Ja mam dzisiaj wolniejszy wieczór to obskoczę inne blogi w celu wyłapania ciekawostek :) Dzięki Kasi, naszej Matce Na Szczycie moja lista już się wydłużyła :)


Do napisania ;)

Komentarze

  1. Super lista! Choć większości książek nie czytałam, to czuję, że by mi się spodobały. Ten "Książę mgły" bardzo mnie intryguje, okładka jest mega! Napiszesz coś więcej o tej książce!

    Książki, które kupiłaś ze względu na okładkę - wcale Ci się nie dziwie, bo okładki mają super!

    A "Tatrami urzeczeni" to dla mnie całkowity klasyk! Jak Ci już kiedyś pisałam, w czasach liceum miałam całkowitego bzika na punkcie góralszczyzny i to książka to była dla mnie niemal relikwia!

    A "Księgę Tatr" Jalu Kurka czytałaś? Polecam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znalazłam i po świętach kupuję :D

      Usuń
    2. Co do Księcia to po prostu przeczytaj :) tyle tylko mogę powiedzieć. Wszystkie książki tego autora mają klimat :) Zawsze kiedy czytam mam wrażenie, że zaczyna otaczać mnie tajemnicza mgła :) Księgi Tatr nie znam...ale coś czuję, że niedługo poznam :D Zaraz biegnę szukać w Internecie :D "Tatrami Urzeczeni" traktuję tak samo :) moje najlepsze dotychczasowe odkrycie :) Ja też już nie widzę dobrze tego co piszę ;) pora robi swoje :*

      Usuń
    3. Ja obecnie czytam "Zimowe dzieci", którą to książkę dostałam na Mikołajkach w Grodzie Kraka i jest MEGA! Trochę horror, trochę sensacja, a wszystko... wśród zimy i śniegów, czyli swojskie klimaty ;)

      Usuń
    4. Czyli strach się bać :D jak odpowiednio pobudzi Twoją wyobraźnię to będziesz się rozglądać koło domu ;) ja tak mam :P

      Usuń
  2. P.S. Sorki za literówki w komentarzu, jestem już nieźle zmęczona dzisiaj :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też lubię książki o Tatrach. Widzę kilka górskich na Twojej liście. :) Tatry są magiczne. Z każdego wyjazdu przywożę sobie książkę. Polecam W stronę Pysznej wydanie retro, Wołanie w górach i Księgę Wypraw Ratunkowych. Uwielbiam je!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojj coś czuję, że moja biblioteczka znacznie się powiększy :) Dziękuję za podrzucenie nowych dla mnie tytułów :) Poszukuję jeszcze książek (jak najstarszych) dotyczących kultury ludowej Podhala :)

      Usuń
  4. Kilka pozycji mnie zaciekawiło- najbardziej Jeździec. I ta o ostrożności- dla dzieci. Martynkę muszę luknąć w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
  5. W Jeźdźcu trzeba przebrnąć przez początek, a później bardzo wciąga. Martynka jest bardzo barwna jeśli chodzi o same ilustracje, to bardzo zachęca :) opowiadania są bardzo przyjemne :) Ostrożnie bardzo polecam :) mimo, że u nas było wszystko przerobione wcześniej to i tak dużo dała nam ta książka :) - chociażby zainteresowanie i chęć słuchania wszelkich tłumaczeń.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tragedia, która zrodziła pasję.

Chciałabym przedstawić Wam Mateusza.  Mateusz i jego przeżycia zainspirowały mnie do napisania tego co dziś przeczytacie. Jaki wpływ będzie miała na Was ta historia? Liczę na to, że zastanowi na różny sposób każdego z osobna. Z Mateuszem znamy się od ok 17-18 lat. Kiedy przeprowadził się po sąsiedzku bliższe koleżeńsko/ podwórkowo było mi jego starsze rodzeństwo. Ja byłam może w V klasie,  a Mateusz mógł mieć ok 2 lat ( matko! jaka ja stara jestem :P ). Grzeczny, uśmiechnięty, zawsze przeze mnie lubiany i nie okazujący, że coś jest nie tak. Niedawno podzielił się ze mną swoją historią, która mną wstrząsnęła. Najłatwiejsze określenie dla dramatu, który skrywał się za drzwiami jego mieszkania właściwie tuż pod moim nosem, bo po drugiej stronie podwórka. Zawsze słuchając wiadomości  o podobnych sytuacjach myślę:"niemożliwe, żeby nikt o tym nie wiedział" - przekonałam się na własnej skórze jak bardzo jest to możliwe, zmroziło mnie to jeszcze bardziej. Nikt nie mógł zareagować

Co mi dał miesiąc na siłowni?

Zastanawiasz się, czy nie pomyliłam się  w tytule? Oczywiście, że nie i nie reklamuję tu niczego, by takim zdaniem chcieć Cię zachęcić do pójścia w tym samym kierunku. Ja tu chcę tylko i wyłącznie o zdrowiu ! No właśnie. Dla mnie też jest szokiem, że mając szalejące TSH zauważam luźniejsze ubrania tu i tam. Jeansy? O tak ! Zakładam bez zmartwień :) I to nie te nowe o rozmiar większe :) - założyłam ulubione :) . Kilogramy nie spadają, przyznaję szczerze. Centymetrów mniej, kilogramy w miejscu, bo mięśnie są ciężkie. Mam pracę siedząca, codziennie przy biurku spędzam obowiązkową liczbę godzin. Mój kręgosłup zaczynał dziwnie wyglądać i czuć się również słabo. Czy coś się zmieniło? Owszem :) Nie garbię się, nie czuję bólu, który odszedł w zapomnienie. Dodatkowo mogę nosić cięższe zakupy :D - jeśli pomagają Wam w tym mężowie to informację o zwiększonej sile zostawiajcie dla siebie ;) Choć nie ma efektu "wow" to czuję się sama ze sobą dużo dużo lepiej. Powraca jędrność, zaczyn

Codzienność

Ostatnio za namową koleżanki zaczęłam jeść ( jak to mówi moje dziecko) gejfruty. Ponoć ma mi to pomóc w zbiciu wagi. Kupię kilogram i będę w nią rzucać, może uda się zbić chociaż ekranik. Kupiłam jednego, był pyszny - całego zjadłam. Wczoraj udało mi się wyjść wcześniej z pracy, a że były mąż zabrał nasze dziecko na salę zabaw to postanowiłam ciut się odstawić do Biedry. Lista zakupów: mleko i wspomniany już owoc. 200 kg nie ważę, więc pozwoliłam sobie na obcisłe jeansy i małe szpilki. Bo jak nie do Biedry to gdzie? Zachwycona swoim pomysłem naprzymierzałam się różnych kombinacji i wyszłam. Kiedy zamykałam drzwi spod sąsiednich spojrzała na mnie samotna, smutna, rozmazana psia kupa. Jak bardzo ucieszyłam się, że wyszłam z domu w balerinach, bo w nich (zaraz po obuwiu sportowym) najłatwiej przeskakiwać przez placki. Udało mi się o suchym i czystym bucie wyjść na zewnątrz. Słońce delikatnie przypiekało spacerowiczów. Obserwując okolicę włożyłam słuchawkę do ucha i spokojnie szłam mię