Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2016

Z wakacyjną nutą.

Od mojego powrotu z wakacji minął już jakiś czas. Ostatnie dni urlopu spędziłam w domu, szukając sobie miejsca z daleka od tego wymarzonego. 10 dni w Tatrach dało mi dużo radości, spacerów, zakupów, odpoczynku, nawet słońca, a przede wszystkich wspaniałych spotkań. Pogoda w kratkę jak w całej Polsce tego lata, ale pojawiające się słoneczne chwile przypiekały do czerwoności, co akurat uwielbiam. Całą zimę czekam na mocne promienie słoneczne, które przenikają aż do kości. Mam wrażenie, że tym samym dostaje zastrzyk z witaminy D i endorfin. Uwielbiam to uczucie :)  Podróż z Łodzi do Kościeliska troszkę się dłużyła, bo pozwoliliśmy sobie rano pospać ;) Najlepiej jednak wyjeżdżać nad ranem ;) - nie jedzie się wtedy 7 godzin. Zamieszkaliśmy u wspaniałych ludzi, otwartych, towarzyskich i bardzo sympatycznych. Kwaterę mieliśmy wprost rewelacyjną :) Relaks udawał się w niej w pełni. Przez cały pobyt nic nam w niej nie dokuczyło :) poza deszczem, na co niestety właściciele wpływu n

Samotność z (braku) wyboru.

O samotności słyszymy dzisiaj często. O zdeklarowanych singlach, starszych osobach pozostawionych samych sobie przez rodziny, dzieciach samotnie błąkających się po ulicach, czy o samotności z braku otoczenia. Wymieniać można dalej, ale mnie dzisiaj chodzi o samotność partnerską, przemyślaną, nieprzymuszoną, lecz z możliwością zmiany. Znam takich ludzi, którzy nie potrafią być sami. Z jednego związku przepływają w drugi, czekają na zmiany siedząc w tym co dla nich nieodpowiednie, byleby nie w samotności, z którą boryka się wielu z nas,w samotności której nie doświadczyły. Czy takie osoby dokonują słusznych wyborów? Często interesują się innymi samotnymi osobami, aż do czasu osiągnięcia postawionego przez siebie celu. Niestety zdarza się też, że zainteresowanie pada na osoby zajęte i co wtedy? Skutków jest wiele, ale ja mam na myśli jeden, który Wam nie przyszedł do głowy :) Przez takie sytuacje cierpią też osoby samotne, które nie spieszą się i nie szukają na siłę drugiej połowy. Osob

"Samotna gwiazda" Paullina Simons

Większość nastolatków kończąc 18 lat uważa się za dorosłych. Część z nich przez bagaż doświadczeń rzeczywiście takimi są, lecz reszta musi trochę poczekać, by naprawdę wejść w to co rozumieją przez "osiemnastkę". Zdarzają się i tacy, którym nigdy się to nie udaje z różnych powodów. Grupa amerykańskich przyjaciół - czyli dwóch braci i dwie przyjaciółki, tym samym dwie pary - wyrusza w podróż do Europy. Wycieczka skrzętnie skrywanych marzeń dwóch dziewcząt przeradza się w podroż życia przebytą z chłopcami, których kochają od lat i na zawsze. Tęsknoty, porażki, miłość, sekrety, zawody, flirt, przygody, historia, tragedie, przyjaźń, smutek, dramat, brud, piękno, niespełnienie - to wszystko składa się na tę książkę, na ich dorosłość. Czy dzięki wycieczce staną się dorośli? Czy zauważą to czego nie widzieli od lat? Czy podejmą słuszne decyzje? Przełamią strach? A może nie mają się czego bać? Książka ta jest bardzo emocjonująca, wchłania czytelnika do jej wnętrza i nie chce wyp

Codzienność

Ostatnio za namową koleżanki zaczęłam jeść ( jak to mówi moje dziecko) gejfruty. Ponoć ma mi to pomóc w zbiciu wagi. Kupię kilogram i będę w nią rzucać, może uda się zbić chociaż ekranik. Kupiłam jednego, był pyszny - całego zjadłam. Wczoraj udało mi się wyjść wcześniej z pracy, a że były mąż zabrał nasze dziecko na salę zabaw to postanowiłam ciut się odstawić do Biedry. Lista zakupów: mleko i wspomniany już owoc. 200 kg nie ważę, więc pozwoliłam sobie na obcisłe jeansy i małe szpilki. Bo jak nie do Biedry to gdzie? Zachwycona swoim pomysłem naprzymierzałam się różnych kombinacji i wyszłam. Kiedy zamykałam drzwi spod sąsiednich spojrzała na mnie samotna, smutna, rozmazana psia kupa. Jak bardzo ucieszyłam się, że wyszłam z domu w balerinach, bo w nich (zaraz po obuwiu sportowym) najłatwiej przeskakiwać przez placki. Udało mi się o suchym i czystym bucie wyjść na zewnątrz. Słońce delikatnie przypiekało spacerowiczów. Obserwując okolicę włożyłam słuchawkę do ucha i spokojnie szłam mię

Sięgasz po książki na temat wiary?

Witajcie po długiej przerwie :) W końcu udało mi się zebrać i zacząć od tego co najważniejsze na liście zaległości :) Mam na myśli dwie książki: jedna dla dużych, a druga dla małych :) Zacznę od dorosłych. „Chata” William P. Young wyd. Nowa Proza (zdjęcie: źródło ) „Chatę” podsunęła mi koleżanka. Książkę czytałam na raty. Często się denerwowałam, emocje spowodowane wydarzeniem, które zostało opisane po prostu mnie przygniatały.  Powoli powoli ciekawość wracała i przeczytałam dalszy ciąg jednym tchem roniąc w trakcie kilka łez. Do sedna... Mack, choć miał ciężkie dzieciństwo stworzył szczęśliwą rodzinę. Żona, gromadka dzieci – czego chcieć więcej? Pewnego dnia tą cudowną wspólną codzienność   przerywa wydarzenie, które na zawsze zmieni ich życie. Tragedia, która wstrząsa, po której już nic nigdy nie będzie takie jak dawniej. Prowadzi ona   także do takich zmian, jakich nikt by się nie spodziewał...  Po pewnym czasie od tego wydarzenia, główny bohater otrzymuje nie

Chcesz pochodzić w moich butach?

Do napisania tego postu zainspirowała mnie pewna rozmowa jak i obserwacje. Jestem wychowana w poczuciu, że nie zazdrościmy. Zawsze kiedy komuś się powodziło cieszyłam się razem z tą osobą (pod warunkiem, że powodzenie nie opierało się na łamaniu prawa, bądź bazowaniu na czyimś nieszczęściu). Zawsze uważałam, że należy dążyć do tego by było nam lepiej. Więc niby dlaczego miałam się złościć, kiedy moja znajoma dostała podwyżkę, mieszkanie, czy własną wyspę? Kurczę... no świetnie! Jeśli tylko jest z tym szczęśliwa to dlaczego ma tego nie mieć? Dlaczego ma z tego zrezygnować tylko dlatego, że inni tego nie mają, a co najgorsze nie starają się tego mieć? Jedynie siedzą i złowieszczą na tych, którym nawet ciut lepiej się powodzi od nich samych. No właśnie...a co jeśli tak nie do końca? Czy ci sami ludzie zainteresowali się, czy w/w kobieta ma rodzinę? Czy nie czuje się samotna? Może poświęciła się pracy, bo wychowywała się w Domu Dziecka i sama ciężką pracą osiągnęła tak wiele, by móc by

Marzenia się spełniają

Od 8 lat tęskniłam za zimowymi Tatrami :) Wyjazd chodził za mną każdego roku i nie wypalał tak po prostu. Teraz się udało :) Marzyłam o śniegu po kolana, zmarzniętym nosie i swoim dziecku zawiniętym w koc grzecznie siedzącym na sankach :) ale: Widoki były piękne, temperatura: ok 10 stopni, śnieg owszem, ale tylko z daleka ;) Nie mniej jednak było CUDOWNIE !!! Przyjechaliśmy do Zakopanego w niedzielę. Zakwaterowaliśmy się w Willi Nałęcz , gdzie określenie "było świetnie" to mało powiedziane :) Cisza, spokój i do Krupówek nie tak daleko. Personel w ocenie 1-10 otrzymuje 11 :) Przesympatyczni ludzie, uśmiechnięci, mili, pomocni, nie byli opryskliwi, ani sztuczni ( co ja akurat wyczuję na kilometr ;) ) Można było pożartować jak i poważnie porozmawiać. Posiłki, które serwowano powaliły nas na kolana i szczerze mówiąc, będziemy za nimi tęsknić :D W smaku odbiegały od typowo stołówkowych dań, były przepyszne, a porcje..duże :) Podczas posiłków przygrywały ( z głośników ) przeróżne