Przejdź do głównej zawartości

"Samotna gwiazda" Paullina Simons

Większość nastolatków kończąc 18 lat uważa się za dorosłych. Część z nich przez bagaż doświadczeń rzeczywiście takimi są, lecz reszta musi trochę poczekać, by naprawdę wejść w to co rozumieją przez "osiemnastkę". Zdarzają się i tacy, którym nigdy się to nie udaje z różnych powodów.

Grupa amerykańskich przyjaciół - czyli dwóch braci i dwie przyjaciółki, tym samym dwie pary - wyrusza w podróż do Europy. Wycieczka skrzętnie skrywanych marzeń dwóch dziewcząt przeradza się w podroż życia przebytą z chłopcami, których kochają od lat i na zawsze.
Tęsknoty, porażki, miłość, sekrety, zawody, flirt, przygody, historia, tragedie, przyjaźń, smutek, dramat, brud, piękno, niespełnienie - to wszystko składa się na tę książkę, na ich dorosłość.
Czy dzięki wycieczce staną się dorośli? Czy zauważą to czego nie widzieli od lat? Czy podejmą słuszne decyzje? Przełamią strach? A może nie mają się czego bać?
Książka ta jest bardzo emocjonująca, wchłania czytelnika do jej wnętrza i nie chce wypuścić, wyciska łzy i miota emocjami. Każe krzyczeć do bohaterów, którzy i tak tego krzyku nie usłyszą.



Każdy z nas czytając przewiduje dalszy ciąg, ja też mam tę moc i trafiam w sam środek tego co będzie dalej. W tej książce trafiłam w "10", lecz mimo to zostałam zaskoczona tym co było obok mojego celnego strzału, całą otoczkę pożerałam z ciekawości i po nocach czytałam dalej, by sprawdzić, czy się mylę. Czasami liczyłam na to, że moje przewidywania jednak poszły w nieodpowiednią stronę.

Polecam Wam gorąco. Przeczytajcie. Szczególnie zwracam się do czytelników znających "Jeźdźca Miedzianego" i jego kontynuację. Coś znajdziecie :)

Jak wynika z okładki autorka zaczęła pisać tę książkę w polskim pociągu. Bardzo ją proszę, by jeździła nimi częściej i pisała kolejne tak piękne historie.









Z uwagi na to, że moją książkę puściłam w obieg, TU udostępniam źródło zdjęcia wykorzystanego w poście.

Komentarze

  1. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale lubię sobie od czasu do czasu sięgnąć po takie "nastoletnie" klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie są to nastoletnie klimaty dla nastolatków :)więc spokojnie możesz czytać :):D

      Usuń
  2. Już gdzieś tę książkę widziałam...i zapomniałam o niej. Teraz mi przypomniałaś i już sprawdzam w bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam Ci jeszcze inne książki tej autorki :) Na pewno widziałaś, bo była niedawno wydana i wyglądała z każdej wystawy ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Co mi dał miesiąc na siłowni?

Zastanawiasz się, czy nie pomyliłam się  w tytule? Oczywiście, że nie i nie reklamuję tu niczego, by takim zdaniem chcieć Cię zachęcić do pójścia w tym samym kierunku. Ja tu chcę tylko i wyłącznie o zdrowiu ! No właśnie. Dla mnie też jest szokiem, że mając szalejące TSH zauważam luźniejsze ubrania tu i tam. Jeansy? O tak ! Zakładam bez zmartwień :) I to nie te nowe o rozmiar większe :) - założyłam ulubione :) . Kilogramy nie spadają, przyznaję szczerze. Centymetrów mniej, kilogramy w miejscu, bo mięśnie są ciężkie. Mam pracę siedząca, codziennie przy biurku spędzam obowiązkową liczbę godzin. Mój kręgosłup zaczynał dziwnie wyglądać i czuć się również słabo. Czy coś się zmieniło? Owszem :) Nie garbię się, nie czuję bólu, który odszedł w zapomnienie. Dodatkowo mogę nosić cięższe zakupy :D - jeśli pomagają Wam w tym mężowie to informację o zwiększonej sile zostawiajcie dla siebie ;) Choć nie ma efektu "wow" to czuję się sama ze sobą dużo dużo lepiej. Powraca jędrność, zaczyn

Tragedia, która zrodziła pasję.

Chciałabym przedstawić Wam Mateusza.  Mateusz i jego przeżycia zainspirowały mnie do napisania tego co dziś przeczytacie. Jaki wpływ będzie miała na Was ta historia? Liczę na to, że zastanowi na różny sposób każdego z osobna. Z Mateuszem znamy się od ok 17-18 lat. Kiedy przeprowadził się po sąsiedzku bliższe koleżeńsko/ podwórkowo było mi jego starsze rodzeństwo. Ja byłam może w V klasie,  a Mateusz mógł mieć ok 2 lat ( matko! jaka ja stara jestem :P ). Grzeczny, uśmiechnięty, zawsze przeze mnie lubiany i nie okazujący, że coś jest nie tak. Niedawno podzielił się ze mną swoją historią, która mną wstrząsnęła. Najłatwiejsze określenie dla dramatu, który skrywał się za drzwiami jego mieszkania właściwie tuż pod moim nosem, bo po drugiej stronie podwórka. Zawsze słuchając wiadomości  o podobnych sytuacjach myślę:"niemożliwe, żeby nikt o tym nie wiedział" - przekonałam się na własnej skórze jak bardzo jest to możliwe, zmroziło mnie to jeszcze bardziej. Nikt nie mógł zareagować

Codzienność

Ostatnio za namową koleżanki zaczęłam jeść ( jak to mówi moje dziecko) gejfruty. Ponoć ma mi to pomóc w zbiciu wagi. Kupię kilogram i będę w nią rzucać, może uda się zbić chociaż ekranik. Kupiłam jednego, był pyszny - całego zjadłam. Wczoraj udało mi się wyjść wcześniej z pracy, a że były mąż zabrał nasze dziecko na salę zabaw to postanowiłam ciut się odstawić do Biedry. Lista zakupów: mleko i wspomniany już owoc. 200 kg nie ważę, więc pozwoliłam sobie na obcisłe jeansy i małe szpilki. Bo jak nie do Biedry to gdzie? Zachwycona swoim pomysłem naprzymierzałam się różnych kombinacji i wyszłam. Kiedy zamykałam drzwi spod sąsiednich spojrzała na mnie samotna, smutna, rozmazana psia kupa. Jak bardzo ucieszyłam się, że wyszłam z domu w balerinach, bo w nich (zaraz po obuwiu sportowym) najłatwiej przeskakiwać przez placki. Udało mi się o suchym i czystym bucie wyjść na zewnątrz. Słońce delikatnie przypiekało spacerowiczów. Obserwując okolicę włożyłam słuchawkę do ucha i spokojnie szłam mię