Przejdź do głównej zawartości

Post powitalny

Witajcie :)
Mam na imię Karolina i witam się jak w przedszkolu, bo nic innego do głowy mi nie przychodzi :)
Ot taki trudny 1szy post :)
Na przywitanie chciałabym poruszyć temat czytania, bo jaka inna umiejętność jest nam potrzebna, by móc dowiedzieć się co ludziom w życiu brzęczy? Tym w świecie realnym i tym wymyślonym.
Bez czytania ani rusz!
Ulotka, książka, gazeta, rozkład jazdy, czy blog właśnie..wszystko czytamy. Ze składnią, ortografią itp. bywa różnie, ale czytamy to co musimy, lubimy, bądź wpadnie nam w ręce przez przypadek ( jak przed posiadaniem telefonu z dostępem do internetu wszyscy w pewnym miejscu poznawali treść etykiety z Domestosa :) ).
Chciałabym dotknąć tematu gustów, różnicy zdań, naszych wyborów, bo przecież ile osób tyle opinii, a nie powiem..ciężko jest mi zebrać się do tego tematu, chcę być dobrze zrozumiana, a nie przekreślona na wstępie :)
Otóż ja, jak każdy inny człowiek potrafiący czytać także czytam. Czytam różnie. Od bzdetów, po rzeczy poważne i oczywiście rozmawiam o tym, dyskutuję.
Co mnie zachęciło do tego tematu? No więc właśnie... jakiś czas temu rozmawiałam ze swoją znajomą; kobietą, która jest już na emeryturze. Oczywiście każdy zna temat 50 twarzy Grey'a...ona także. Bardzo ciekawa była książki, więc ją nabyła, a czytała w drodze do i z pracy poruszając się komunikacją miejską. Powiedziała mi, że książkę w coś tam obłożyła, bo wstydziła się przed ludźmi, że ona kobieta w tym wieku czyta TO! O zgrozo.. Przed powstaniem owej dodatkowej okładki czuła na sobie spojrzenia młodych ludzi i ja się pytam, czy jest jakaś lista książek dozwolonych tylko dla konkretnych grup wiekowych? Czy konkretnie może nawet i płci? Ja rozumiem szok ludzi, gdyby czytała tę książkę na głos kilkuletniemu wnukowi, ale mam nam myśli osoby dorosłe. Czy jeżeli ja lubię poważniejsze lektury, a któregoś dnia złapię romansidło, że aż piszczy to mam być piętnowana? " Oooo...co ona czyta, pewnie jest głupia i tylko takie książki rozumie", a ja lubię romansidła i sama potrafię ocenić, czy mi się taka książka podoba, czy nie :) I jeśli z jakiegoś życiowego, codziennego powodu czuję się zestresowana to właśnie po taką książkę sięgnę, jeśli jest z dozą humoru to rewelacja ! Przecież o mój relaks chodzi, a nie o opinie innych. Dlaczego nawet w tej sferze nie dajemy innym możliwości swobodnego wyboru? Ta w/w konkretna sytuacja nie jest jedyną tego typu, z którą się spotkałam. Dlaczego to co ma dawać nam przyjemność często musi stresować? Ja jestem osobą, która zupełnie nie przejmuje się w tym temacie opinią innych, ale ludzie są różni...tak samo jak różne jest to co czytają. Czy nie należy tego uszanować? Pamiętając swoje lata edukacji uważam, że powinno się ten post skierować także do krytykujących polonistów ;)

Na podsumowanie powiem Wam, że tutaj przeczytacie niemal o wszystkim, obejrzycie wiele i wejdziecie w mój świat, który będzie pełen (nie)codzienności :)

Komentarze

  1. Najważniejsze to robić swoje i nie przejmować się opinią innych. Żyć w zgodzie ze sobą i swoimi przekonaniami!
    Gratuluję założenia bloga - będę regularnym gościem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to :) Można powiedzieć, że to recepta na szczęście:)
      Bardzo dziękuję.. ;) postaram się nie zawieść, żebyś stąd nie uciekła :*

      Usuń
    2. Nie ucieknę, nie ucieknę, bardzo Ci kibicuję, a wiem, że początki zawsze są trudne :)

      Usuń
  2. Odnośnie Grey'a. Blogerki go krytykowały, mówiły, że to lektura dla .....nie pamiętam dokładnie określenia ale obrażające ludzi...później obejrzały film. Zaczęło się- wszyscy czytają Grey'a, ależ cudowna lektura. Wkurza mnie takie szufladkowanie. Ale dobra kończę narzekać. Cieszę się ogromnie z tego, że założyłaś bloga:) Matka na Szczycie mnie wyprzedziła- drugą więc stałą czytelniczką będę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to miałam na myśli. Co jeśli te szufladkujące przeczytają książkę i przypadnie im do gustu? Siebie też zaszufladkują? Jeśli chodzi o film to uważam, że nie powinni zabierać się za jego kręcenie :P Mogli zostawić postać Grey'a naszej wyobraźni :)
      Bardzo cieszą mnie wszystkie miłe słowa i postaram się ponad wszystko, żeby nikt ich nie żałował :) Ściskam mocno i dziękuję ! :)

      Usuń
    2. Nie oglądałam filmu do tej pory. Widziałam zwiastun i mi Grey nie pasował- darowałam sobie :)

      Usuń
    3. I bardzo dobrze :D byłabyś zawiedziona, a po co sobie taki zawód fundować ? ;)

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Ja bardziej lubię czytać. Filmów oglądam bardzo mało :)

      Usuń
  3. Chyba jestem jakimś niechlubnym wyjątkiem bo nie przeczytałam Grey'a i o zgrozo nie obejrzałam nawet filmu :) Za to historią stworzoną przez Antyterrorystkę chętnie wzbogaciłabym moją biblioteczkę jak już się zdecyduje ją wydać. Będę jej wierną fanką i nawet wieczór autorski jej zorganizuję :)

    P.S Witaj w blogosferze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Antyterrorystka jakąś książkę wydaje? ;) Może kiedyś zbiorę się, napiszę całość i roześlę do wydawnictw. Mam już nawet pomysł na nową opowieść ale mi żal tak porzucać Karola i Luizę :*

      Usuń
    2. Za brak znajomości tej książki nikt nikomu nie ujmuje ;) Ja nie czytałam wielu innych znanych, lubianych :) może kiedyś zbiorę chęci, żeby to nadrobić, a może nie :) nic na siłę :)

      Matka Antyterrorystka, a co przeszkadza pisać dwie równolegle ?:D

      Usuń
    3. Hmm jak się w to wkręcę, to na inne posty czasu nie znajdę, a że ostatnio chodzę spać razem z moim dzieckiem...może niebawem się za to wezmę :D

      Usuń
  4. Cześć :)
    Grey'a nie czytałam, bo jakoś nie po drodze z taką tematyką. Co nie oznacza, że nie skręcę na te tory. Tyle jest literatury, że zamiast dyskutować to wolę jednak czytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć ;)
      Mnie Grey wpadł w ręce zupełnie przez przypadek, a czytałam go dalej z zupełnie innych powodów niż większość czytających :) Książka bardziej interesowała mnie od strony psychologicznej niż erotycznej ;) Tyle jest literatury,a doba tak krótka ;)
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    2. A ja czytam czasem książki, żeby zobaczyć co w sobie mają, że poruszają masę ;) i niekoniecznie mi się one podobają - traktuję je jako badanie socjologiczne :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Co mi dał miesiąc na siłowni?

Zastanawiasz się, czy nie pomyliłam się  w tytule? Oczywiście, że nie i nie reklamuję tu niczego, by takim zdaniem chcieć Cię zachęcić do pójścia w tym samym kierunku. Ja tu chcę tylko i wyłącznie o zdrowiu ! No właśnie. Dla mnie też jest szokiem, że mając szalejące TSH zauważam luźniejsze ubrania tu i tam. Jeansy? O tak ! Zakładam bez zmartwień :) I to nie te nowe o rozmiar większe :) - założyłam ulubione :) . Kilogramy nie spadają, przyznaję szczerze. Centymetrów mniej, kilogramy w miejscu, bo mięśnie są ciężkie. Mam pracę siedząca, codziennie przy biurku spędzam obowiązkową liczbę godzin. Mój kręgosłup zaczynał dziwnie wyglądać i czuć się również słabo. Czy coś się zmieniło? Owszem :) Nie garbię się, nie czuję bólu, który odszedł w zapomnienie. Dodatkowo mogę nosić cięższe zakupy :D - jeśli pomagają Wam w tym mężowie to informację o zwiększonej sile zostawiajcie dla siebie ;) Choć nie ma efektu "wow" to czuję się sama ze sobą dużo dużo lepiej. Powraca jędrność, zaczyn

Tragedia, która zrodziła pasję.

Chciałabym przedstawić Wam Mateusza.  Mateusz i jego przeżycia zainspirowały mnie do napisania tego co dziś przeczytacie. Jaki wpływ będzie miała na Was ta historia? Liczę na to, że zastanowi na różny sposób każdego z osobna. Z Mateuszem znamy się od ok 17-18 lat. Kiedy przeprowadził się po sąsiedzku bliższe koleżeńsko/ podwórkowo było mi jego starsze rodzeństwo. Ja byłam może w V klasie,  a Mateusz mógł mieć ok 2 lat ( matko! jaka ja stara jestem :P ). Grzeczny, uśmiechnięty, zawsze przeze mnie lubiany i nie okazujący, że coś jest nie tak. Niedawno podzielił się ze mną swoją historią, która mną wstrząsnęła. Najłatwiejsze określenie dla dramatu, który skrywał się za drzwiami jego mieszkania właściwie tuż pod moim nosem, bo po drugiej stronie podwórka. Zawsze słuchając wiadomości  o podobnych sytuacjach myślę:"niemożliwe, żeby nikt o tym nie wiedział" - przekonałam się na własnej skórze jak bardzo jest to możliwe, zmroziło mnie to jeszcze bardziej. Nikt nie mógł zareagować

Codzienność

Ostatnio za namową koleżanki zaczęłam jeść ( jak to mówi moje dziecko) gejfruty. Ponoć ma mi to pomóc w zbiciu wagi. Kupię kilogram i będę w nią rzucać, może uda się zbić chociaż ekranik. Kupiłam jednego, był pyszny - całego zjadłam. Wczoraj udało mi się wyjść wcześniej z pracy, a że były mąż zabrał nasze dziecko na salę zabaw to postanowiłam ciut się odstawić do Biedry. Lista zakupów: mleko i wspomniany już owoc. 200 kg nie ważę, więc pozwoliłam sobie na obcisłe jeansy i małe szpilki. Bo jak nie do Biedry to gdzie? Zachwycona swoim pomysłem naprzymierzałam się różnych kombinacji i wyszłam. Kiedy zamykałam drzwi spod sąsiednich spojrzała na mnie samotna, smutna, rozmazana psia kupa. Jak bardzo ucieszyłam się, że wyszłam z domu w balerinach, bo w nich (zaraz po obuwiu sportowym) najłatwiej przeskakiwać przez placki. Udało mi się o suchym i czystym bucie wyjść na zewnątrz. Słońce delikatnie przypiekało spacerowiczów. Obserwując okolicę włożyłam słuchawkę do ucha i spokojnie szłam mię